Wywiad z Ewą Pawłowską
Jak scharakteryzowałaby Pani społeczność warszawskich Romów?
W środowisku romskim jestem tak od około 40 lat, zawodowo pracuję około 20 lat. Romska
społeczność jest bardzo chętna do współpracy. Wielkim problemem była dawniej edukacja. Miałam dyżury w szkołach, gdzie dzieci romskie realizowały obowiązek szkolny. Oczywiście na samym początku dzieci, które zaczynają edukację mają problem z czytaniem, pisaniem, związane jest to z tym, że w ich domach rozmawia się tylko i wyłącznie w języku romskim. U nas w Ośrodku Pomocy Społecznej na Pradze Południe były realizowane projekty, które m.in. zapewniały dzieciom możliwość nauki korzystając ze środowiskowego przedszkola na terenie Ośrodka, gdzie były dzieci romskie i polskie. Zabawa z dziećmi polskimi bardzo dobrze wpłynęła na przyszłość i rozwój intelektualny dzieci romskich, bo nabyły umiejętności wymawiania polskich słów, znały pojęcie danego słowa, co procentowało potem w szkołach.
Na czym polegała Pani praca w Ośrodku Pomocy Społecznej na Pradze Południe?
W OPS Praga Południe pracowałam jako asystentka społeczności romskiej od 2004 roku. Przez wiele lat były tam realizowane projekty, które jednoczyły Romów, nawet mniejszości narodowe romskie z innych szczepów – Polska Roma, Kalderasze, Lowarzy… I ta różnorodność też pozwoliła na wspólne zajęcia, bliższe kontakty. Były organizowane wycieczki poza miasto, były projekty zawodowe, projekty umiejętności czytania i pisania dla osób dorosłych, lato w mieście, przedszkole Alladyn. Dzisiaj pewnie byłoby to zbyteczne, dlatego że czasy się zmieniły i te umiejętności dzieci nabywają przez nowości technologiczne. Pojawiły się telefony komórkowe, smartfony, komputery, więc dzieci same są zainteresowane kontaktami z innymi. Pomogło im to w życiu, żeby z kimś się skontaktować musiały pisać SMS-y, a w tym celu trzeba znać literki. Mając dyżury w szkołach, miałam niejednokrotnie takie alarmy a propos braku odrabiania lekcji, więc były zatrudniane też nauczycielki ze szkół, które były chętne, czy studentki, które pomagały dzieciom w ramach korepetycji w środowisku domowym.
Czy uważa Pani, że takie spotkania, festiwale, takie jak Wędrujący Festiwal „Romani Kultura”, są ważne i dlaczego?
Bardzo ważne, dlatego że stowarzyszenia i fundacje działające na rzecz Romów pokazują
tradycję, obyczaje, zwyczaje nie-Romom.
Rozmawiała Ada Szulc z Fundacji Dom Kultury.
Dziękujemy Magdalenie Wychowskiej za pomoc przy przepisywaniu wywiadów.
Wywiad z Andrzejem Pawłowskim
Jest Pan warszawskim Romem, czy wie Pan, kiedy Pańska rodzina osiedliła się w Warszawie?
W latach pięćdziesiątych. To był chyba rok 56. Ojciec podał się za Bułgara, zapoznał wtedy moją mamę. Mama była pochodzenia francuskiego, stąd taki biały Cygan jestem…. Mieszkaliśmy w warunkach okropnych, w barakach. To były lata 60, pamiętam, że miałem cztery latka. Potem mieszkaliśmy w Wawrze, teraz mieszkamy na Pradze Południe przy Grochowskiej. Także dużo miłych i niedobrych wspomnień mam z tego czasu.
Kiedy Pan zaczął zajmować się muzyką? Czy tradycje muzyczne były obecne w Pańskiej rodzinie?
Oczywiście, że tak. Śpiewałem od dzieciaka już, mając chyba 6-7 lat zacząłem śpiewać. W tej chwili prowadzę zespół romski Rat Romano, który koncertuje. Śpiewam od dziecka po prostu.
Czy tworzy Pan własne kompozycje, czy raczej są to aranżacje znanych przebojów i muzyki tradycyjnej?
Jestem zarejestrowany w ZAiKS-ie jako twórca. Także sam czasami piszę, a nie raz sobie zapożyczam od innych wykonawców melodie i robię z tego inny aranż.
Co uważa Pan za swoje największe osiągnięcie?
Występ w programie The Voice of Senior w 2021 roku.
Jakie Pan ma marzenia i plany na przyszłość?
Już w tym wieku to się nie chce mieć żadnych planów. Wie Pani, już blisko starości się zbliżam. Także moja kariera już poszła w dal, odeszła w dal ode mnie, już nic nie mogę osiągnąć…
Ale będzie Pan cały czas koncertował?
Tak, tak… Oczywiście.
Rozmawiała Ada Szulc z Fundacji Dom Kultury.
Dziękujemy Magdalenie Wychowskiej za pomoc przy przepisywaniu wywiadów.